środa, 9 lutego 2011

8.

Alicja nie mogła usiedzieć spokojnie na swoim miejscu. Przed nią były jeszcze dwie godziny lotu do Polski. Potem kolejna godzina na przelot z Warszawy do Poznania. Ciągle się zastanawiała nad tym, co chciał jej powiedzieć Szeryf. Kocha ją, teraz była tego pewna. Zaczęła wyobrażać sobie ich wspólną przyszłość... Domek na wsi... Gromadka szalonych, przesłodkich dzieci... Wspólne wieczory na tarasie... Zniosłaby nawet codzienne oglądanie westernów! "Czemu ten samolot nie może lecieć szybciej!!!???" - krzyknęła do siebie w duchu. I wtedy na pokładzie wybuchła panika. Absolutny, niespodziewany chaos. Dzieci zaczęły płakać, kobiety krzyczeć w panice, a starsi ludzie chwytać się za serca. "Co się dzieje?!" -pomyślała zdziwiona. I wtedy jej wzrok przykuł jakiś błysk z przodu kabiny. Uniosła głowę, a to co zobaczyła odebrało jej na chwilę dech w piersiach. Na środku przejścia, pomiędzy pierwszymi rzędami siedzeń, leżała mała skrzynka. Zrobiona była z błyszczącego, wypolerowanego metalu. Na wierzchu znajdował się elektroniczny zegar, odliczający czas w dół. Aktualnie na wyświetlaczu widniało : "59:38" i liczba ta malała regularnie, co sekundę. TO BYŁA BOMBA!!!

Brak komentarzy: